sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 12.

- Louis...Lou skarbie. - odwróciłem się i ujrzałem tak dobrze znaną mi kobietę. Moją matkę. Stała przodem do mnie delikatnie uśmiechając się w moim kierunku.
- M-mama? - za jąkałem się patrząc na moją rodzicielkę. Skinęła głową i zaczęła przybliżać się w moim kierunku podając mi swoją rękę. Niepewnie złapałem ją i poczułem silny napływ energii? 
Dziwne uczucie. - Co się dzieje? - zapytałem ale Ona tylko dalej się uśmiechała. 
- Lou, skarbie... Teraz musisz być przy tym chłopaku - musisz go wspierać... - powiedziała mierzwiąc swoją drugą ręką moje włosy. - Jestem z Ciebie taka dumna synku - szepnęła cichutko, patrząc w moje oczy.- Bardzo Cię kocham... 
- Mamo! - krzyknąłem kiedy nagle zaczęła się oddalać. - Mamo! - powtórzyłem,ale Ona tylko się odwróciła posyłając mi najszczerszy uśmiech świata. Wszystko co robiła to uśmiechała się.
- Musisz go wpierać... - powtórzyła i rozmyła się - dosłownie. Pękła jak bańka mydlana. 
- Mamo, nie odchodź... - zaszlochałem upadając na kolana. 

Przerażony otworzyłem szeroko oczy. Lampa na środku korytarza migotała wydając wkurzający dźwięk. Odwróciłem głowę w prawo i zobaczyłem Harrego który spał na krześle obok mnie. Obejmowałem go ramieniem. Wziąłem delikatnie rękę i wstałem z miejsca. Styles nadal spał. Pokierowałem się do sali w której leżała matka Harrego. Popatrzyłem przez dużą szybę jak monitory powolnie pikają mówiąc, że w tym momencie wszystko jest w porządku.
- Uhh, Pan?
- Tomlinson. - odpowiedziałem siwemu mężczyźnie który wyrósł obok mnie znikąd.
- Gdzie jest syn tej kobiety? - zapytał mając na myśli Harrego. Tak z pewnością go zapamiętał, Harry o mało go nie zabił.
- Śpi. - rzuciłem pokazując głową w kierunku śpiącego Stylesa.
- Może pan do niej wejść. Jest w śpiączce - być może bardzo długo w niej pozostanie.
- Jak długo? - zapytałem.
- Tego nie wiemy... Godzinę, dwie... dzień, tydzień, miesiąc a nawet rok.
- Rok? - pisnąłem patrząc na doktora. - Ona nie może być w śpiączce rok. - powiedziałem tak jakby ''oburzony''?
- Przykro mi. Takich wypadków jest strasznie wiele... Najdłuższa śpiączka trawa siedem i pół roku.  otworzyłem usta, ale nic nie powiedziałem. Ona nie może tego zrobić Harremu, po prostu nie może.
- Więc... mogę tam wejść?
- Tak, proszę. Tylko niezbyt długo. - powiedział i posyłając mi pokrzepiające spojrzenie odszedł.
Moje oczy powędrowały na śpiącego loczka, jednak ja najpierw sam chciałem z nią porozmawiać... Przeżyłem to już - wiem jak wielkie znaczenie mają słowa. Wszedłem do środka i delikatnie zamknąłem za sobą drzwi. Przytargałem małe krzesło z drugiego końca sali i usiadłem na nim. Popatrzyłem na jej zmęczoną twarz, i to jak jej klatka delikatnie unosi się i upada. Jak człowiek może spać osiem lat?
- Hej mamo? - bardziej zapytałem niż powiedziałem. - Wiem, że to może dość dziwne dla Ciebie i... i dla wszystkich, ale ja naprawdę kocham Twojego syna i j-ja... ja nie chcę go stracić. - mówiłem trzymając jej dłoń.- Wiem ile dla niego znaczysz i ja już to przechodziłem - nie życzę mu tego, On może się nie pozbierać. Bo wiesz, naprawdę jesteś dla niego najważniejsza - nawet jeżeli postąpił inaczej i ja... ja wiem, że Ty mnie słyszysz i być może w tym momencie masz ochotę mi przywalić albo kopnąć mówiąc, że jestem śmieciem   i nic nieznaczącym bachorem który niszczy życie Twojego syna, ale proszę... proszę uwierz mi kocham go i wiem,że Ty też... Jesteś - zaciąłem się kiedy jej tętno gwałtownie podskoczyło. - Jesteś dla niego najlepszą matką świata i po prostu... nie zostawiaj go, bo jesteś mu naprawdę potrzebna... - dokończyłem a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza która chwilę później była na dłonie Annie. - Zaufaj mi, a ja Cię nie zawiodę... I pamiętaj... nieważne co by się działo zawsze będę go kochał.
- Louis? - usłyszałem za sobą zaspany głos Harrego i momentalnie puściłem jej dłoń. - Co tu robisz? - zapytał podchodząc bliżej.
- Och, już nie śpisz? - zapytałem posyłając mu uśmiech.
- Nie - odwzajemnił gest. - Długo tu siedzisz?
- Nie - odpowiedziałem krótko. - kilka minut.
- Miło... chyba. - ukucnął obok mnie i spojrzał na swoją śpiącą matkę. - Nawet do mnie nie dociera to co się stało i to, że Ona może się nie obudzić... tylko nadal zastanawia mnie dlaczego jechała do nas.
- Tak. - potwierdziłem a chłopak przerzucił swoje spojrzenie na mnie. - Też mnie to zastanawia. - Harry wstał a ja powtórzyłem po nim i chwilę później staliśmy w ciszy.
- Gemma dzwoniła - Harry przerwał dzielącą nas ciszę. - Zaraz dojadą. - dodał po chwili.
- Masz ochotę na kawę? - zapytałem a Harry lekko skinął głową. Chłopak usiadł na krześle a ja udałem się do maszyny z kawą. Wpuściłem drobne i czekałem aż kubek wypełni się gorącą cieczą. Wystukiwałem palcami nieznajome mi dźwięki, aż w końcu doczekałem się. Wziąłem dwa kubki i ponownie zacząłem kierować się w stronę poprzedniej sali. Nagle moim oczom na końcu korytarza ukazała się Gemma za zaraz za nią chyba ojczym Harrego.
- To Twoja wina gówniarzu! - słyszę i chwilę później kawa rozlewa się na ziemi, a ojczym Harrego popycha mnie na ścianę.

____________________

Hej, hej! x 
Powracam do Was ♥ 
Wakacji miłych życzę Wam sialalalala ♥ 
Kochani Moi! x Dziękuję za komentarze <3
Lots of Love! x :*:*:*:*

11 komentarzy:

  1. Juz nie lubie jego ojczyma! Nie lubilam go od poczatku .
    Kiedy Lou mowil do Anne myslalam ze ona sie obudzila a to byl Harry :(

    Smut :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. boże boże boże *-* cundy :* czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział :3 ale jak ojczym Hazzy tak mógł?! już go nienawidzę -,- ale czekam z niecierpliwością na kolejny :* pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. yhhh co za głupi ojczym -.- Jak on tak mógł... przecież ten wypadek to nie wina Louisa... -.-

    Co do słów Louisa kiedy mówił do Anne.. były one takie piękne że aż łezka się w oku kręci. Piękny rozdział.. szkoda tylko, że są one tak rzadko ;c Ale cóż.. każdy ma swoje życie prywatne i trzeba to uszanować. Oczywiście czekam na next i życzę dużo weny <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  5. To co Lou mówił Anne było piękne. Miałam wrażenie jakby za chwilę miała się obudzić i uśmiechnąć pogodnie.
    Ojczym Harry'ego.... Zrobił na mnie złe pierwsze wrażenie.
    Rozdział wyszedł genialnie.
    Życzę Ci miłych i ekscytujących wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDOOOOOO *.* Czekam na next szbcitko dawaj c:

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział <3 Boże, dlaczego wszyscy obwiniają Lou? On kazał Anne wsiąść w ten samochód i do nich jechać? Tak, najlepiej znaleźć sobie kozła ofiarnego. Ciekawe co dalej. Pozdrawiam i do nexta :*
    M. xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K