wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 9.

'' Hej przyjacielu...
Tak jest lepiej, jest dużo, dużo lepiej.
Tak bardzo się cieszę, że wszystko wraca do normy.
Co prawda kłócimy się z Lou, ale nie są to kłótnie typu ''NIGDY CIE NIE KOCHAŁEM''.
Tak bardzo chcę wymazać te słowa z mojej głowy, ale ON to naprawdę powiedział... powiedział raz - a zabolało jak cholera.
Mimo rozstania pamiętam moje ''sprzeczki'' z Samanthą - pamiętasz? Opowiadałem Ci o Niej kiedyś tam.
Wracając do tematu - to naprawdę nie jest to samo. Za każdym razem kiedy się z Nią kłóciłem czułem do niej nienawiść, i wiedziałem, że to ja ranię ją, a moja pozycja w tym związku jest bezpieczna. I BYŁO TAK. Teraz, kiedy w grę wchodzą relacje moje i Lou - to ja jestem na straconym polu. Bolesne, ale prawdziwe.
Cały czas się staramy... Lou bardziej się angażuje - to naprawdę bardzo widać.
Hazz. ''

- Harry chodź tutaj. - usłyszałem jego wysoki głos i zgodnie podążyłem w stronę salonu. Kiedy dotarłem na miejsce, ujrzałem chłopaka z gitarą. CUDOWNY widok. Poklepał miejsce obok siebie a ja już po chwili je zająłem. Chłopak posłał mi uśmiech i zaczął grać...


Włącz to.

Jeśli nie powiem tego teraz, na pewno się załamie
bo opuszczam tego, którego chciałbym zabrać
Wybacz że cie poganiam, ale pośpiesz się i czekaj
moje serce zaczęło się rozdzielać

Oh, Oh,
bądź moim kochaniem
Ohhhh
Oh, Oh
bądź moim kochaniem
zaopiekuję się Tobą

Tam teraz, ustabilizowana miłość, tak mało ich przychodzi i zostaje
czy nie zostaniesz tym jedynym ktorego kiedykolwiek znałem
Kiedy trace kontrole. miasto wiruje
jesteś  jedynym który wie, ty to zwalniasz

Oh, Oh,
bądź moim kochaniem
Ohhhh
Oh, Oh
bądź moim kochaniem
zaopiekuję się Tobą

jesli kiedykolwiek była jakaś wątpliwość
moja miłość staje się mi przychylna
to najbardziej niezawodnie zarzuty
powiedziałem pewnie

Oh, Oh,
bądź moim kochaniem
Ohhhh
Oh, Oh
bądź moim kochaniem
zaopiekuję się Tobą

To zawsze masz i nigdy nie posiadasz
Zaczynasz czuc sie jak w domu
Co moje jest twoje do zachowania lub odrzucenia
Co moje jest twoje do zrobienia je swoim własnym

Oh, Oh,
bądź moim kochaniem
Ohhhh
Oh, Oh
bądź moim kochaniem
zaopiekuje się Tobą

Jesteś taki piekny dla mnie

To co czułem  w tamtej chwili, nie da się tego opisać. Ciepło które biło od niego i uczucie które pobudzał swoim głosem, wszystko mną targało. Łzy cisnęły mi się do oczu, śpiewał tak pięknie. Kiedy skończył spojrzał mi głęboko w oczy, po czym oblizał wargę i odstawił gitarę na miejsce. 
- Hazz, pamiętasz to co kiedyś Ci powiedziałem?
- Lou, mówiłeś mi tak wiele rzeczy
- Przypomnij sobie, te najważniejsze... Zaraz na początku naszej znajomości. - Skupiłem się i na siłę próbowałem sobie przypomnieć. Najważniejsze słowa które wypowiedział... znałem je. 

- To na pewno nie była Twoja wina, Lou.
- Nie ma pewności i nigdy jej nie będzie.
- Nie możesz się obwiniać.
- A co jeśli zrezygnowała z życia przeze mnie? Nie była w stanie mnie wychować, zabiłem ją?
- Lou... - syknąłem nie dowierzając słowom chłopaka.
- Była taka piękna. - uśmiechnął się pod nosem, kręcąc przecząco głową. - Wiesz co mi powiedziała ? Uświadomiła mi to, czego nie odgadłbym nigdy.
- Co takiego ? - zapytałem zdziwiony.
- Dała mi Ciebie. To ja miałem pilnować Twojej osoby.Nie zauważyłem tego...


- Tak Harry, chodzi mi o to, nad czym teraz myślisz. Moja matka była taka piękna, zawsze robiła wszystko, bym miał najlepiej na świcie.
- Lou, nie musisz...
- Ale chcę Hazz, chcę Cię po raz kolejny przeprosić, za to, że jestem tak wielkim dupkiem i za wszystkie okropne rzeczy które Ci wyrządziłem, powinienem teraz wstać, wyjść i już nigdy więcej nie marnować Twojego życia.
- Lou nie mów tak...
- Dlaczego Harry? Wiem, że robię Ci krzywdę i chcę z tym skończyć, bo tak naprawdę Ty mnie niszczysz, rozpierdalasz moje serce na milion kawałków jednym gestem, bo cholera - kiedy idziemy przez ten pieprzony Londyn i te wszystkie laski gapią się na Ciebie chcę je pobić. - na moje usta powoli wkradał się uśmiech. Słowa które wypowiadał były takie magiczne. - I nie, to nie to, że jestem damskim bokserem czy coś, po prostu mam taką potrzebę, a Ty? Ty nic z tym nie robisz uśmiechasz się do nich i kurwa - przerwałem jego wypowiedź zachłannym pocałunkiem, cholera jego wąskie usta, tak bardzo ich potrzebowałem. Chłopak pogłębiał pocałunek tak szybko, że nie nadążałem odwzajemniać gestu, to w jaki sposób to robi, z tą zachłannością, kochałem to.
- Czyli... teraz będzie lepiej? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
- Jeżeli tylko mi na to pozwolisz, zrobię wszystko by było Ci tutaj jak najlepiej. - pogładziłem jego policzek, a chłopak kolejny raz mnie pocałował.
- Chcę być powodem Twojego uśmiechu Hazz, już nigdy nie chcę widzieć Twoich łez. - wyszeptał mi wprost do ucha, delikatnie łkając.
- Kocham Cię.

''Drogi -  uhh kiedy skończę z tymi debilnymi zdrobnieniami - Pamiętniku
Chcę podziękować Ci za to, że zawsze mnie wysłuchujesz, w sumie to nie masz
większego wyboru - za to, że w jakiś sposób naprawdę mi pomagasz.
Tak z Lou jest coraz lepiej i cieszę się, że moje życie kolejny raz nabiera sensu.
Louis chce, abyśmy pojechali do jego rodziny, chce mnie przedstawić.
Ogromnie się boję, ale nic nas nie powstrzyma.
Tyle tylko, że mam lepszy pomysł.
Odezwę się wkrótce.
Hazz.''



--------------
Hej skarby! x Dziękuję za 20 komm! <33 JESTEŚCIE EMEJZING <333
haha :* Jak myślicie co Hazz miał na myśli? :O :) biorę się za pisanie kolejnego więc.
30 komm - NEXT? DACIE RADĘ ? :O 
Szablon by S1K