poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 5 .

Treść +18 . 

- Hazz , tak bardzo Cię kocham . - wydukał owijając kosmyk moich włosów wokół swojego palca . Wtulony był w mój tors .
- Też Cię kocham skarbie . - odpowiedziałem , a chłopak wstał z mojej klatki piersiowej i spojrzał mi głęboko w oczy , pytając tak jakby o pozwolenie ? Nie odrywając ode mnie wzroku , wpił się w moje usta zachłannie . Odwzajemniłem pocałunek , będąc zaskoczony jego działaniem . Usiadł na mnie okrakiem , obdarowując moje ciało pocałunkami . Zaczynając od szyi , zjeżdżał niżej i niżej , delikatnie poruszając się na moim przyjacielu . Moja męskość najwidoczniej gotowa już była do działania , bo brunet poczuł ją przez materiał bokserek . Spojrzał na mnie i posyłając mi zachęcający uśmiech ściągnął ze mnie bokserki . Nie miał trudno , ponieważ ja zawsze śpię praktycznie nagi . Spojrzałem chłopakowi głęboko w oczy , które teraz przepełnione były '' nadzieją '' ?

Perspektywa Louisa. 

Chciałem mu pokazać jak bardzo go kocham , a oryginalny nie byłem i postawiłem na stosunek . Miałem po prostu ochotę zrobić mu dobrze i czułem , że on nie ma nic przeciwko . Był prawie nagi ... kto nie skorzystał by z takiej okazji ? Na pewno nie ja . Usiadłem okrakiem na loczka , a jego przyjaciel też był już gotowy . Zsunąłem z niego bokserki i biorąc jego męskość do ręki zacząłem go '' rozgrzewać '' ( jprdl , co ja pisze ? O.o ) Włożyłem go do ust , a chłopak był bliski górowania . 
- Lou ... ughh ... mocniej ! Yeaah . - jęczał z rozkoszy . 
- Hazz jesteś taki spięty , rozluźnij się ... 
- Nie mogę , kontrolujesz mnie . 
- Hazz ... - wyszeptałem mu prosto do ucha przy okazji przygryzając jego opłatek . Złożyłem mu namiętny
pocałunek wpijając się w usta bez opamiętania . Odwzajemnił bez słów sprzeciwu . 
Usiadłem na niego , a on wszedł we mnie . Poruszałem się w nim delikatnie , początkowo odczuwając ból , co po chwili ustało . Chłopak bliski był zenitu . 
- Lou ! - krzyknął i przyciągnął mnie do siebie , tak , że teraz patrzyłem mu prosto w oczy. - Prawie doszłem- wydyszał mi prosto w usta , całując je . 
- Zrób to ... dla mnie Curly . - chłopak posłusznie skinął głową pozwalając mi dokończyć moją działkę . 
Wróciłem do poprzedniej pozycji , ponownie spełniając loczka . Jego twarz promieniowała , był taki delikatny . Gdy doszedł poczułem w sobie jego soki , chłopak wygiął się pode mną , właśnie odnajdując własną definicję rozkoszy . Zmęczony opadłem obok niego , mocno wtulając się w jego klatkę piersiową . 
- Podobało Ci się ? - zapytałem łapiąc , głęboki oddech . 
- To jest pytanie retoryczne ? - zachichotał całując mnie w czubek głowy . 
- Myślisz , że to normalne ? 
- Hahaha , skarbie . - zaśmiał się . - Jeszcze nic w moim życiu nie było normalne . 
- A dzieci ? Co o tym myślisz ? - spojrzał na mnie pytająco .
- To są właśnie wady ... nie umiałbym mu odpowiedzieć gdyby zapytał mnie gdzie jego mama . 
- Ale ... 
- Lou , porozmawiamy o tym kiedy indziej . 
- Dobrze . - zamilkłem na chwilę . - A kochasz mnie jeszcze ? - zapytałem patrząc mu prosto w oczy na co zareagował słodkim uśmiechem . 
- A mam inne wyjście ?  

-------------------------------------
Krotki +18 . XD hahahahha . NIE UMIEM TEGO PISAĆ . Serioo . 
Chcieliście , a ja chciałam dla was dobrze , 
no ale wyszło jak wyszło . 
HAHAHAHAHA . xd
 Nawet Was nie proszę , żebyście to komentowali , ja też zostawię to bez komentarza . XD 
hahahahha ♥
 później będą NORMALNIEJSZE rozdziały . 
Przynajmniej się postaram . XD :O ♥ 


wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 4 .

- Powstrzymała mnie ... - wydukał cicho patrząc w przestrzeń przed sobą . Siedzieliśmy  w moim '' tajnym miejscu '' . Otuleni wiatrem podziwialiśmy widoki , piękny Londyn . Spojrzałem w stronę chłopaka ale on nie zareagował .
- Kto ? - zapytałem cicho zachrypniętym głosem . Tomlinson spojrzał w moim kierunku posyłając mi delikatny uśmiech .
- Moja mama .
- Nie rozumiem . - powiedziałem to co od razu  przyszło mi na myśl  . Nie znałem historii jego rodziny , ale czułem że będę pierwszą osobą która ją pozna .
- Obiecała , że będzie na mnie czekała . - uśmiechnął się pod nosem bawiąc opuszkami palców . - Wymieniłem z nią zaledwie kilka zdań ... myślałem , że wróci ze mną .
- Lou czy ona ... - nie powinienem pytać . Chłopak nie odpowiedział , nie spojrzał nawet w moją stronę . - Przepraszam , jeżeli nie chcesz ... nie ma problemu . - dokończyłem karcąc  w myślach swoją głupotę .
- Zmarła gdy miałem zaledwie dwa lata . Nie pamiętam jej , jedyne co mi po niej zostało ... to fotografie .
- Ja ... ja nie wiedziałem .
- Nikt nie wiedział . Odeszła ... tak po prostu nie mówiąc mi czy to ja zawiniłem , czy po prostu tak miało być .
- To na pewno nie była Twoja wina , Lou .
- Nie ma pewności i nigdy jej nie będzie .
- Nie możesz się obwiniać .
- A co jeśli zrezygnowała z życia przeze mnie ? Nie była w stanie mnie wychować , zabiłem ją ?
- Lou ... - syknąłem nie dowierzając słowom chłopaka .
- Była taka piękna . - uśmiechnął się pod nosem , kręcąc przecząco głową . - Wiesz co mi powiedziała ? Uświadomiła mi to , czego  nie odgadłbym nigdy .
- Co takiego ? - zapytałem zdziwiony .
- Dała mi Ciebie . To ja miałem pilnować Twojej osoby . Nie zauważyłem tego ... przepraszam .
- Loueh ... - spojrzałem w jego stronę napotykając zaczerwienione oczy - To co się stało ... ja ufam , że Ona była z Tobą zawsze ... naprawdę zawsze .
- To zabawne , powiedziała to samo . Słyszałeś ? - zadał pytanie na które szczerze nie miałem odpowiedzi .
- Czułem to , od kiedy Cię poznałem . - uśmiechnął się . - Tylko teraz jest gorszy problem .
- Jaki ? - teraz to on był zdziwiony .
- Myślisz , że mnie zaakceptuje ?
- Skarbie . - rzucił posyłając mi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek było mi dane zobaczyć . - Ona już to zrobiła . Prawda jest taka , że już nigdy nie poczuję rodzicielskiej miłości . - spuścił głowę będąc pewny sensu wypowiedzianych wcześniej słów .
- A ojciec  ? Co z ojcem ?
- Nigdy go nie było i już nigdy go nie będzie . - powiedział i przysunął się bliżej wciskając w moje ramiona . Bez słów sprzeciwu odwzajemniłem gest . - Strasznie mi zimno . - rzucił  tuląc się do mnie . Spojrzałem na niego wzrokiem pełnym wdzięczności . Tak byłem mu wdzięczny  , wdzięczny za to , że jest tu i teraz ze mną . Zdjąłem z siebie kurtkę i nałożyłem na wiosenny sweterek bruneta .
- Chodźmy już  do środka . - zaproponowałem zeskakując z poddasza . - Przeziębisz się .
- Harry patrz ! - krzyknął niczym małe dziecko . Szybko odwróciłem się w skazanym przez Lou kierunku . - Spadająca gwiazda !
- Pomyśl życzenie . - odpowiedziałem  cicho  .
- Nie wiem jak Tobie , ale mnie już nic więcej do szczęścia nie potrzeba . - uśmiechnął się i zrobił to samo co ja  , po chwili pojawiając się w moich objęciach . Otuliłem chłopaka swoim ramieniem , kierując się w stronę domu . Poszedłem wziąć prysznic , a Lou robił coś w salonie . Po około 30 minutach kąpieli zszedłem do kuchni zaparzyć dla nas herbatę . Taki nawyk , co więcej chyba zaraziłem tym Louisa , teraz obaj nie zaśniemy bez smaku herbaty przed snem .  Wszedłem do sypialni gdzie już czekał na mnie Lou . Zająłem miejsce obok niego , podając mu kubek z cieczą .
- Dziękuję . - posłał mi przyjemny uśmiech .


You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.

- Od zawsze tolerowałeś związki homoseksualne  ? - zapytał w prost upijając łyk herbaty . 
- Nie wiem , szczerze mówiąc kiedyś byłem normalny . 
- Normalny ? - zaśmiał się kolejny raz upijając zawartość białego kubka . 
- Przynajmniej tak mi się wydaje . -  odwzajemniłem  , na co on zmarszczył nosek . 
Gdy skończyliśmy spożywać napój położyłem się wygodnie  , a Lou już po kilku sekundach był wtulony w mój nagi tors . Nie minęło dziesięć minut , a brunet już słodko spał . Ja nie mogłem ... za dużo pytań męczących mnie od środka , co gorsze na żadne z nich nie znałem odpowiedzi . Ostrożnie wymsknąłem się z łóżka kierując się w stronę szafki od biurka w której spoczywał mój pamiętnik , nietknięty od kilku dni . 

'' Cześć ... 
Nie odzywałem się do Ciebie długo .
Problemy ? 
Nie nazwał bym GO problem , To chyba najgorsze określenie jego osoby . 
Mam wrażenie , że przestajesz być mi potrzebny , czy to nie dziwne ? 
Czułem że jestem od Ciebie uzależniony , ale znalazłem inny narkotyk . 
Lou ... mój własny nałóg . 
Jeszcze kiedyś wpadnę , ale teraz będzie to o wiele wiele rzadziej . 
Tylko nie tęsknij ... 
Hazz '' - ledwo zakończyłem pisać swoje imię a usłyszałem jego zabawny i zaspany głos .
- Hazz , gdzie Ty jesteś ? - podniósł się leniwie na rękach by kilka sekund później upaść na poduszkę .
- Już idę skarbie . - uśmiechnąłem się i odkładając pamiętnik na swoje miejsce wróciłem do łóżka . 


-------------------------------------
No hej ! ♥ na początku chcę 
WAM BARDZO podziękować za 20 :O komm <333 Kocham Was ♥ 
Chcę podziękować za szczerą opinię i bezsensowny rozdział . Dodałam go , bo było mi głupio , że Was zaniedbuję , ale w ferie nadrobię ! OBIECUJĘ . Wracając do rozdziału pewnie będziecie zawiedzeni 
< tak samo jak ja > tymi dialogami :O ale musiałam . XD dobra waham się , bo nie wiem 
CHCECIE +18 ? z Larrym ? ♥ 
hahahahhahaha <33 czekam na waszą odpowiedź . XD ♥ 



czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 3 .

- Bardzo mi przykro , ale on ... - nie pozwoliłem mu dokończyć tej okropnej wypowiedzi . Bez słowa sprzeciwu wparowałem na salę intensywnej terapii , na której znajdował się Lou . Jedna z pielęgniarek próbowała mnie odciągnąć i wypchnąć z sali , ale byłem silniejszy . W całym pomieszczeniu gościł pisk z monitora który sygnalizował zgon ...
- Louis ! Lou ... - podbiegłem do łóżka i łapiąc za rękę opadłem ... bezsilność  . - Loui kochanie , błagam Cię nie zostawiaj mnie ! Lou błagam ! - krzyczałem , błagałem , nic.
- Proszę dać odejść pacjentowi w spokoju ! - jakie ODEJŚĆ ? Pojebało Cię ? Wstałem szybko z pozycji klęczącej i łapiąc bruneta za ramiona zacząłem nim szarpać .
- Lou ! Wiem , że mnie słyszysz ! Błagam ... błagam Cię wróć do mnie ! - łzy kapały mi po policzkach w wyniku czego na ciele Louiego  pojawiały się mokre kropelki.
- Dość tego proszę wyjść ! - krzyczała ... nie reagowałem ...

***

- Louis ... Lou skarbie .
- Mama ? Mamo gdzie jesteś ?! 
- Tu gdzie zawsze skarbie ... przy Tobie . 
- Tak bardzo tęskniłem , za Tobą za Twoim głosem . 
- Wiem Loui , wiem ... byłam przy Tobie i tak będzie już zawsze . 
Zobaczyłem ją , stała oświetlona na samym szczycie czegoś wysokiego ... Góry ? 
- Skarbie  , musisz wrócić . Ten chłopiec ... Hazz . - powiedziała i zaśmiała się . - On Cię potrzebuje . Bardziej niż ktokolwiek inny . 
- Mamo , ale ja ... - zrobiłem krok w przód . 
- Lou nie zbliżaj się . Nie idź w stronę światła . Ja Ci pomogę ... Dasz sobie pomóc ? 
- Gdzie ja jestem ? 
- Pomiędzy niebem , a piekłem Louis ... Musisz walczyć . Dostałeś szansę , szansę od Boga . Jedną na milion .
- Co to znaczy ? 
- TY nie wybierasz pomiędzy niebem a piekłem ... wybierasz pomiędzy niebem a ziemią . 
- Dlaczego Ja ? 
- Bo zagrażasz nie tylko swojemu życiu , jeżeli Ty umrzesz , ten chłopiec też . 
- Co mogę zrobić ? 
- Musisz walczyć skarbie ... musisz walczyć same ze sobą ... sam ze sobą ... ze sobą ... - jej głos zaczął rozmywać się jak bańka mydlana ... nie widziałem jej , jedynie ostatnie słowa jej wypowiedzi krążyły po mojej głowie . MUSZĘ WALCZYĆ , DLA NIEGO . Nagle poczułem ukłucie , ktoś zaczął mną potrząsać , paraliż ogarnął moje ciało ... Zaczynałem czuć .
ŻEGNAJ MAMO ... JESZCZE TU WRÓCĘ . 

***

Pikanie monitora ... Cholera fale oznajmiające polepszenie stanu wróciły . 
- To niemożliwe ... - skomentował to prawie natychmiastowo lekarz . - To jakiś cud ! - Szybko podajcie zastrzyk ! Tlenu trzeba mu dać tlenu ! KOCHAM CIĘ LOUI ... ostatni raz usłyszałem jej głos , a następnym co zobaczyłem była maska zakładana przez jakąś kobietę .
- Mój Anioł ... on wrócił . - nie dowierzałem ... czy ja , czy ja go ożywiłem ?
- Musi pan stąd wyjść ! - rozległ się głos doktora po całej sali .
- Nie .. Nie chcę ! - krzyknąłem ściskając mocniej jego chłodną dłoń .
- Jeśli chce pan , żeby on przeżył proszę stąd wyjść ! - zacząłem powoli puszczać jego dłoń , ale nie udało mi się , ścisnął ją mocno i po chwili puścił .
- Zos ... staaań . - wydukał urywając słowo w połowie .
- Loui skarbie , tak się cieszę , że wróciłeś ... - powiedziałem a chłopak uśmiechając się mdławo zamknął oczy i obrócił głowę w drugą stronę . Poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu .
- Proszę dać mu odpocząć , był bardzo dzielny i silny . - powiedziała posyłając mi uśmiech .
- Walczył dla Nas ...


----------------------
Hej Misie ♥ Dziękuję za 13 komm <33 kochana rodzinka :* 



Szablon by S1K