wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 13. + THE END.

''Mówili mi gdy byłem małym dzieckiem
mówili mi, że życie w niebie jest piękniejsze.''

Patrzyłem na bezwładnie opadające ciało Louisa. Zsuwał się wzdłuż ściany lądując na podłodze bez żadnych wskazówek na to,że w ogóle żyje. Przeraźliwy krzyk Gemmy rozległ się po całym korytarzu, kiedy zerwałem się by pomóc mojemu chłopakowi. Gdy dobiegłem do bruneta, chłopak mojej mamy patrzył centralnie na Nas podczas gdy Gemma trzymała go za rękaw koszuli.
- Ty skurwysynu! - syknąłem w jego kierunku bez żadnej skruchy czy jakiegokolwiek wyrazu szacunku.
- Harry! - moja starsza siostra momentalnie mnie skarciła.
- Nie broń go do cholery! - odkrzyknąłem i odwróciłem się w stronę Louisa.
- Z-zostaw g-go... - załkał cicho patrząc na mnie załzawionymi oczami. - M-ma rację. - jęknął łapiąc się gwałtownie za brzucho.
- Nie mów tak. - powiedziałem cicho, poprawiając jego włosy. Pomogłem mu delikatnie wstać i usiąść na jedno z krzeseł. Upierał się,że nie chce żadnego kontaktu z lekarzem więc zabrałem go do domu by trochę odpoczął. Całą drogę milczał opierając czoło o szybę.
- Lou, wszystko dobrze? - zapytałem delikatnie odrywając wzrok od drogi.
- Tak, nie przejmuj się. - posłał mi blady uśmiech. - Jestem tylko zmęczony. - dokończył i włączył radio. - Masz zamiar tam wrócić? W sensie, chciałbym pojechać tam z Tobą - mimo wszystko. - och, to takie słodkie. Poprawił grzywkę i wyczekująco patrzył w moim kierunku.
- Jasne,po prostu nie dzisiaj. Muszę to przemyśleć na spokojnie. - zrobiłem pauzę gasząc silnik przed naszym domem. - Pojadę tam rano.
- Rozumiem. - odpowiedział szybko i wyszedł z samochodu. Kiedy tylko wszedłem do środka poszedłem wziąć prysznic. Pomogło - minimalnie,ale pomogło. Poszedłem do sypialni bezwładnie opadając na łóżko. Nagle podniosłem się opierając ciężar ciała na obu łokciach i zobaczyłem mój pamiętnik. Podszedłem do Niego i zabrałem go z najwyższej półki - tam Lou nie dosięgał. Zaśmiałem się na samą myśl i biorąc do ręki długopis usiadłem ponownie na łóżku. Ciekawe czy umiem to jeszcze robić. Kolorowy zeszyt pokryty był dość sporą warstwą kurzu.

''Drogi... Kurwa miałem tak nie pisać. 
Pamiętniku, ta wiem,że jestem chujem bo obiecałem odezwać się wcześniej no,ale
* życie
* problemy
* monotonność
* miłość
nie pozwoliły mi na to.
Więc oto jestem - przelewając na Ciebie swoje ''kompleksy''.
Jak pewnie wiesz, moja matka leży w szpitalu. Lou oskarża się  o wszystko, a przecież to nie jest jego
wina!
Kocham go, kocham go całym sobą, ale co mam zrobić by w końcu uwierzył?
To,że ten ciężar ciąży na Nim przygnębia mnie.
Muszę coś zrobić.
Muszę.
Mam nadzieję,że niedługo się odezwę.
Mam również nadzieję,że z Lou wszystko się ułoży.
Harry."

- Hazz śpisz? - usłyszałem jego cichy głos gdy przekroczył próg naszej sypialni. Posłałem mu uśmiech i dyskretnie schowałem pamiętnik pod poduszkę. - Zrobiłem herbaty wiem,że lepiej Ci się po Niej śpi. - powiedział i podał mi gorący kubek.
- Dziękuję. - ucałowałem jego policzek. Położył się na łóżku i okrył się białą pościelą. - Boli Cię jeszcze? - zapytałem upijając łyk cieczy i kładąc się obok.
- Nie. - uśmiechnął się. - Nie martw się już. Jest ok. - zapewnił i mocno wtulił się w moją klatkę piersiową. Objąłem go ramieniem, a chwilę później obaj odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.

***

Około trzeciej nad ranem zadzwonił telefon. Dzwonili ze szpitala i powiedzieli ,że moja matka stopniowo się wybudza. Spojrzałem na śpiącego obok mnie Lousia. Zastanawiałem się nad tym czy go budzić, ale po co skoro może tam pojechać jutro? Założyłem na siebie ciemny T-shirt i zszedłem na dół. Kiedy byłem już gotowy nalałem do szklanki soku pomarańczowego po czym szybko go wypiłem. Udałem się do korytarza, kiedy się schyliłem w celu założenia butów usłyszałem jego głos. 
- Chciałeś mi uciec? - odwróciłem się patrząc na Louisa który stał w samych dresach i z założonymi na piersi rękoma. 
- N-nie...Chciałem się po Ciebie cofnąć. - skłamałem, przygryzając dolną wargę. 
- Jasne. - wytknął mi język. - Zaczekaj chwilę. - siknąłem głową, a brunet zginął za framugą drzwi. Kiedy był gotowy, zabrałem kluczyki i wsiedliśmy do auta. Brunet cały czas na mnie patrzył. 
- Mam coś na twarzy? - zapytałem uśmiechając się. - Dzwonili ze szpitala. - dodałem szybko. 
- Tak wiem, słyszałem rozmowę. - odpowiedział uśmiechając się. 
- Jak to?
- Chciałem sprawdzić czy mnie obudzisz. Spaliłeś to! - jego śmiech wypełnił cały samochód. Spojrzałem w jego kierunku i delikatnie pochyliłem się by złożyć pocałunek na jego ustach. 
- Harry! - jego przeraźliwy śmiech zamienił się w paniczny krzyk. Usłyszałem trzask i momentalnie straciłem przytomność. Kiedy po jakimś czasie zacząłem ją odzyskiwać od środka mojej głowy odbijały się głośne sygnały karetki. Spojrzałem w kierunku Louisa, którego cała twarz pokryta była krwią. 
- Looo - jęknąłem za całych sił próbując poruszyć nogą. Całe moje ciało przeszedł niewyobrażalny ból. Moja noga - nie czułem jej. Zebrałem w sobie odrobinę siły, by odszukać jego rękę. Nie czułem nic. 
Żadnego tętna. Po moim policzku spłynęła łza. Usłyszałem coraz głośniejsze syreny. Zatrzymali się obok Nas. Popatrzyłem na niego po raz ostatni i ostatkami sił mocno się do Niego przytuliłem. 
- Bez Ciebie niema mnie. - powiedziałem cicho i pozwoliłem ociężałym powiekom opaść. 

Narrator. 

Żadne z Nich nie przeżył wypadku. Matka Harrego wybudziła się ze śpiączki po kilku dniach, po wieściach jakie dostała od swojej córki wpadła w depresję. Znienawidziła swojego partnera i na kilka tygodni pozostałą w szpitalu. Harrego i Louisa pochowano razem. W jednym grobie - przecież zawsze chcieli być razem na zawsze. 
I chodź ciężko było się z tym pogodzić - Gemma dzień przed pogrzebem znalazła pamiętnik Harrego. 
Przeczytała kilkanaście wersów odczytując w nim jedynie wątki o swojej osobie. Postanowiła oddać go prawnemu właścicielowi jakim był Louis. Styles swój pamiętnik prowadził dla Niego. 
Starsza siostra Harrego zauważyła,że tak samo jak pierwszy post ostatni nawiązywał do osoby Tomlinsona. 
Uśmiechnęła się przez łzy zamykając pamiątkę po bracie. 
Prowadziła ze sobą wewnętrzną kłótnię o zatrzymaniu jedynej wartościowej rzeczy po swoim bracie. 
Serce podpowiadało jej by zwróciła je temu do kogo należy i tak własnie zrobiła. 
Teraz Louis będzie mógł przeczytać każdy fragment o sobie - wszystkie myśli Harrego na spokojnie. 
A może On już to zrobił? 
Tego nie wie nikt. 
Nikt oprócz Niego. 
I oczywiście Harrego. 

_________________________
KONIEC! ♥ Jezu jakie to romantyczne <3333
Tak bardzo kocham Larrego! :O
Ten blog tylko i wyłącznie pomógł mi się 
wczuć w sytuację Stylinsona i to co mogą czuć ♥ 
I TERAZ JEDNO WIELKIE DZIĘKI! 
DLA TYCH KTÓRZY BYLI ZE MNĄ DO POCZĄTKU I TYCH KTÓRZY DOSZLI W POŁOWIE ♥ 
BARDZO WAS KOCHAM I DZIĘKUJĘ!
NA TĘ CHWILĘ 
mogę jedynie powiedzieć,że nie kończę z Larrym. 
Znając mnie niedługo coś jeszcze z Nimi napiszę ♥ 
I teraz ogromna prośba - 
PROSZĘ JEŻELI CZYTAŁEŚ/ŁAŚ 
TEGO BLOGA SKOMENTUJ. 
OBOJĘTNIE JAK - Z KONTA CZY ANONIMOWO 
BEZ RÓŻNICY. 
Chce zobaczyć ile osób czytało moje wypociny! ♥ 
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ 
MIŁEGO ŻYCIA!
SKARBY KOCHANE  ♥ :* 

19 komentarzy:

  1. Piękne opowiadanie, wręcz cudowne <3 Ale teraz rycze :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Jest bardzo piękny
    Zaczęłam płakać i teraz nawet po przeczytaniu płaczę

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię Cię, bo uśmierciłaś ich na końcu. To takie smutne ... :'(
    Krótki rozdział, ale ja płaczę. Tyle emocji!


    Pewnie, że czytałam czekam na coś następnego! Jak by co poinformuj mnie na tt, ok?
    @RealMeIsNotMe

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajeb^ście wzruszający C': Szkoda, że umarli :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak romantycznie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże idealny .. Ale ta śmierć ;o Straszne ;c Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jezuuu coś ty ze mną zrobiła ! Rycze jak głupia. Tak strasznie mi przykro, że uśmierciłaś Lou i Harry'ego. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz jeszcze jakieś ff :3 Masz niesamowity talent ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. wow Pięknie czytałam od samego Początku i ma sam koniec się poryczałam Pisz dalej jakieś blogi chętnie będę czytać =)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś wredna wiesz ? Popłakałam się :'( i jeszcze do tego koniec bloga

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, liczyłam na inny koniec. Kolejne opowiadanie o Larry'm zakończone tragicznie. To stało się już trochę monotonne. A może to ja ciągle trafiam na blogi o takich treściach? Nie ważne, nie przejmuj się mną i moimi upodobaniami, zakończyłaś kolejnego świetnego bloga. Na pierwszy rzut oka nie było happy endingu, ale w końcu wylądowali gdzieś razem, tak? Są teraz w swoim własnym świecie, nareszcie szczęśliwi. A to o to w tym wszystkim chodzi, czyż nie? Także oficjalnie uznaję ten blog za udany. xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem wprost zaszokowana tym końcem. Lubię szcześliwe zakończenia. Ech, co ja gadam. Przecież skończyło się szcześliwie, Larry jest razem. Już na wieki. <3
    Cudowny blog, cudownej blogerki. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham ale jestem troche smutna ze to juz The End :/
    Ale to jest świetne <3
    Jestes swietna blogerka i masz swietne opowiadania wszystkie bez wyjątku ♥♥♡♡

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam kazdy rozdział z łzami w oczach jejku caly ff taki cudowny
    Szkoda ze to juz koniec eh ale cudowne kocham cie 💕 

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam każdy rozdział ten blog jest SUUUPER naprawdę mi się podobał. Dzięki za to ze pisałaś i nie poddałaś się i napisałaś koniec. ... Kocham cię za to FF mam nadzieję że podeszwa mi coś nowego o Larry 😍😘😚😗😙❤💗💓💕💖💞💋💭

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K